Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Dlaczego nie warto porzucać domen internetowych?

Mniej więcej raz na pół roku trafia do nas osoba, która z pewną nieśmiałością i trochę też z niedowierzaniem zaczyna opowiadać:

„Jakieś kilka lat temu prowadziliśmy akcję marketingową, pod którą zarezerwowaliśmy domenę. Akcja się skończyła, więc nie było potrzeby by tę domenę trzymać dalej, więc jej nie przedłużyliśmy. Zresztą wie Pani, to agencja robiła i to oni rezerwowali te domeny, a nam nie były one do niczego potrzebne. No i teraz jak się wpisze nazwę tej naszej akcji, to jak się kliknie na tę domenę, to jest przekierowanie do strony pornograficznej”.

Oczywiście to nie musi być strona pornograficzna, to może być np. handel kryptowalutami, strony siejące dezinformacje, fałszywe strony e-commerce, strony podszywające się pod legalnie funkcjonujące, niewiadomego pochodzenia pożyczki finansowe, kasyna internetowe, reklamy itp.

Według danych podanych przez NASK na koniec grudnia 2021 roku było w Polsce zarejestrowanych ponad 2,5 miliona domen (https://www.nask.pl/pl/aktualnosci/4407,Ponad-252-mln-nazw-w-domenie-pl-utrzymuje-sie-tendencja-wzrostowa-liczby-abonent.html).

Naturalnym jest, że nie wszystkie one zostaną przedłużone. Zgodnie z danymi wskaźnik odnowień wynosi trochę ponad 70%, co oznacza, że prawie 30% dostępnych domen zaczyna swoje „nowe życie” na rynku.

Przechwytywanie domen?

Przechwytywanie domen, to nic innego jak ponowna rejestracja domeny, która nie została opłacona przez jej poprzedniego właściciela. Taką domenę po okresie jej wygaszania można ponownie zarejestrować.
Możemy mówić o szczęściu, gdy nasza była domena trafi do agencji SEO. Zazwyczaj zostaje ona wtedy wykorzystana do pozycjonowania. Domeny długo funkcjonujące w sieci mają już określoną opinię w algorytmach wyszukiwarek. Często roboty sieciowe skanowały te domeny przez długie lata, więc taka agencja SEO korzysta z tego, co ktoś inny osiągnął w zakresie pozycjonowania.

Bywa jednak, że tego rodzaju domeny są przejmowane przez konkurencję. Wtedy nowy właściciel domeny robi przekierowanie na swoją akcję lub do swojej strony. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem, bo aktualny właściciel domeny może przecież chcieć wykorzystywać ją w niemal dowolny sposób.
Domena może trafić też do właściciela, z którym nie chcemy mieć nic wspólnego. W lipcu 2021 roku sieć obiegła informacja, że na stronach takich serwisów jak the Washington Post, New York Magazine czy Huffington Post, zaczęły się pojawiać treści z pornografią (https://gizmodo.com/a-porn-site-bought-vidme-and-now-theres-porn-on-the-wa-1847346008)
Firma pornograficzna o nazwie 5 Star Porn HD kupiła domenę po nieistniejącej już firmie zajmującej się hostowaniem wideo – Vid.Me. Był to startup, który miał być konkurentem dla YouTube. No cóż, jak to ze startupami bywa, Vid.Me wypadł z rynku (w 2017 r.), a jego domena pojawiła się na sprzedaż. I tak oto embedy Vid.Me zaczęły publikować twardą pornografię na powszechnie respektowanych stronach.
Z kolei w kwietniu 2021 r. Google straciło swoją argentyńską domenę na kilka godzin (https://www.bbc.com/news/technology-56870270). W efekcie wyszukiwarka google.com.ar przestała działać. Domena została zarejestrowana za równowartość ok. 12 zł przez 30-letniego Nicolasa Kuroña. Zauważył, że domena stała się dostępna i po prostu ją kupił.

Co robić w takiej sytuacji?

Przede wszystkim warto zacząć od próby odkupienia danej domeny od jej obecnego właściciela.
W przypadku gdy domena jest nabyta przez legalnie działającą firmę, dane abonenta będzie można sprawdzić i dotrzeć do jej obecnego właściciela.

Gorzej, gdy domena jest zarejestrowana na spółkę poza jurysdykcją europejską i opłacona kartą prepaid. Dojście do jej właściciela jest wówczas prawie niemożliwe. Wówczas pozostaje nam zweryfikowanie, czy i gdzie informacja PR z nazwą adresu internetowego jest nadal obecna w sieci. Bo jeśli przy użyciu tej domeny była realizowana akcja marketingowa, to jej nazwa pojawiała się zapewne we wszystkich materiałach informacyjnych dotyczących tej kampanii, domena była też wymieniona w komunikatach PR, wysyłanych do stron internetowych i mediów tradycyjnych.
W związku z tym, że media niezbyt często usuwają stare i archiwalne treści, istnieje spore prawdopodobieństwo, że na witrynach typu Onet, czy Wirtualne Polska nazwa tej domeny pojawia się w opublikowanych przez nich treściach. Trzeba sprawdzić też, czy informacja z tą domeną nie pojawia się np. w Wikipedii, jak również czy nie zostały po domenie porzucone profile na Facebooku, Twitter, czy w innych mediach społecznościowych.
Po zweryfikowaniu liczby treści trzeba wysłać od kilku do kilkuset maili z prośbą albo o usunięcie materiału w całości, albo o zdjęcie adresu internetowego podanego w treści wiadomości.
Część tych serwisów może okazać się stronami generowanymi automatycznie, bez żadnej możliwości kontaktu – wtedy trzeba takie strony zgłosić do wyszukiwarek w celu zaprzestania indeksowania.

Cały proces jest dosyć kosztowny i czasochłonny.

O czym warto pamiętać?

Problem z domenami dotyczy każdej organizacji, która przetwarza duże ilości danych. Co więcej, często jest tak, że korporacje używają więcej niż jednego rejestratora do zarządzania portfelem swoich domen. Dlatego warto zadbać o to, by domeny były zarejestrowane u jak najmniejszej liczby operatorów i by u operatora domeny były przyporządkowane do firmy, którą się reprezentuje.

Bez względu na to, czy zamierzasz z danej domeny dalej korzystać, czy też nie, najlepszą decyzją jaką możesz podjąć jest dalsze opłacanie posiadanych domen. By nie przegapić terminu płatności można ustawić automatyczne powiadomienia, informujące Cię o kończącym się okresie abonamentowym. Możesz też ustawić automatyczne odnawianie domen i przyporządkować do tej usługi firmową kartę kredytową.
Jeśli jednak jesteś zdecydowany, że nie chcesz dalej tej konkretnej domeny utrzymywać, zawsze możesz wystawić ją na sprzedaż przed upływem okresu abonamentowego. Masz wtedy wpływ na to komu tę domenę sprzedajesz.

Benita Jakubowska – Antonowicz
ighto.pl
Pokaż komentarzeUkryj komentarze

Napisz komentarz