Aktualności 26 marca 2024
327Views
Siadasz rano do biurka, jest po śniadanku, zbliża się 10.00, odpalasz maila, jeden system, drugi system i już wiesz, że nie wyjdziesz z pracy przed 22.00. Widzisz w tych nieszczęsnych narzędziach jak zalewa Cię fala za falą linków, podrobionych produktów, grafik używających znak towarowy należący do firmy, którą reprezentujesz. Nie wiesz już gdzie patrzeć, bo systemy świecą, migocą i pulsują. Myślisz sobie, co by tu zrobić aby jakoś nad tym tsunami zapanować. I wtedy z pomocą mogą przyjść… platformy e-commerce.
Amazon
Amazon Brand Registry (https://brandservices.amazon.pl/brandregistry ):
Skierowany przede wszystkim do właścicieli zarejestrowanych znaków towarowych. Program pozwala na monitorowanie i kontrolowanie produktów. W przypadku wykrycia podrobionej oferty, właściciel znaku ma możliwość zgłoszenia tego faktu w ramach programu. Sprawą zajmuje się następnie specjalista z zespołu Amazona. Rejestracja w tym programie jest bezpłatna.
Amazon Project Zero (https://brandservices.amazon.pl/projectzero):
Ten program umożliwia przedsiębiorcom samodzielne usuwanie ofert z podrobionymi produktami. By przedsiębiorca nie usunął jednak zbyt dużo i faktycznie tylko to do czego ma prawa, algorytmy Amazona na bieżąco monitorują co dzieje się na koncie.
Allegro
Allegro nie ma narzędzi, które automatycznie wyszukują podrabiane produkty. Nie ma też narzędzi, które umożliwiają automatyczne usuwanie podróbek.
Ma za to rzeszę pomocnych pracowników, którzy na co dzień współpracują w zakresie ochrony znaków towarowych i naprawdę szybko usuwają produkty, co do których jesteśmy w stanie wykazać nasze prawa autorskie. W przypadku Allegro, jeśli zgłasza się dużo produktów, warto samemu napisać prosty program do przeszukiwania serwisu pod kątem możliwych naruszeń.
Etsy
Na platformie Etsy, właściciele znaków towarowych mają do dyspozycji platformę zgłoszeniową: https://www.etsy.com/ipreporting .
Po dodaniu informacji o znaku towarowym, można utworzyć zgłoszenie dotyczące konkretnego naruszenia. W systemie można dokonywać przeszukiwań w oparciu o określone słowa kluczowe (https://www.youtube.com/watch?v=OD-x7QbpzOU). W celu rejestracji trzeba być właścicielem znaku towarowego lub mieć pełnomocnictwo do działania w imieniu tegoż właściciela.
Można rzecz jasna próbować nadal robić zgłoszenia bez logowania do platformy, jak jednak widać poniżej sugestia Etsy co do preferowanego narzędzia jest dosyć wyraźna (https://www.etsy.com/pl/legal/ip/report)
.
Oczywiście i tutaj funkcjonują formularze zgłoszeniowe. W zgłoszeniu należy podać link, numer znaku towarowego, prawo do użytkowania danego znaku, no i oczywiście wskazać kraje, w których dochodzi do naruszeń.
Jest też oczywiście opcja dla wybranych, czyli “Ochrona praw marki” – dostępna dla dużych podmiotów, która umożliwia identyfikowanie i zgłaszanie treści naruszających prawa autorskie.
Aby skorzystać z tego narzędzia nie wystarczy się zapisać. Tutaj trzeba uzyskać zgodę na korzystanie z platformy i przejść przez proces konfiguracji z przewodnikiem. Jeśli już uda Ci się „dostać” do tego narzędzia, to trzeba przyznać, że Facebook oferuje bardzo pomocne wskazówki, jak najlepiej je wykorzystać. Warto pamiętać, że wszystkie zgłoszenia są weryfikowane przez zespół Facebooka, pod kątem zgodności z zasadami platformy.
Alibaba / AliExpress
Swoją platformę ma też Alibaba. Nazywa się ona IPP (Intellectual Property Protection). Mechanizm jest wszędzie podobny. W celu skorzystania należy utworzyć konto. Następnie do konta należy dodać numery znaków towarowych (https://ipp.alibabagroup.com/infoContent.htm?skyWindowUrl=uc/sc/faq/ipr-t-o-htstiro/en) i przejść proces autoryzacji na platformie. Dopiero po akceptacji można przygotowywać zgłoszenia, które są przeglądane i weryfikowane przez pracowników platformy.
Istotne jest również to, że platforma obsługuje wszystkie serwisy należące do grupy Alibaba, a więc i AliExpress.
Wymienione powyżej przykłady rozwiązań stworzonych przez podmioty e-commerce wspierają właścicieli znaków towarowych i walczą z podrabianymi produktami.. Każdorazowo jednak cały ciężar wdrożenia rozwiązania związanego z ochroną produktu leży po stronie właściciela znaków towarowych. Jeśli więc reprezentuje się przedsiębiorstwo średniej wielkości, zmagające się z dużą liczbą podrabianych w internecie ofert, to nagle okazuje się, że do samych wdrożeń i bieżącego przeglądania platform handlowych potrzeba kilku osób. Do tego jako właściciel marki masz teoretycznie do wszystkiego prawa i faktycznie platformy handlowe usuwają podrobione produkty w chwili gdy prześle im się linki z naruszeniami, ale robienie tych zgłoszeń jest po prostu czasochłonne. Do każdego roszczenia trzeba dodać numery lub linki do ofert, które zawierają podrabiane produkty, następnie trzeba taki wniosek uzasadnić prawnie, czyli dokładnie opisać gdzie i w jakim zakresie doszło do naruszenia, do tego wysłać np. dokumenty potwierdzające rejestrację znaków towarowych lub wzorów przemysłowych wykorzystywanych w ogłoszeniu. Na koniec zawsze należy podać kontakt do siebie.
W sytuacji gdy do usunięcia ma się kilka tysięcy linków miesięcznie okazuje się, że zgłaszanie takiej liczby materiałów manualnie jest w zasadzie niemożliwe. Dla przykładu Google wymaga by wpisywać po jednym adresie URL w każdym wierszu. Jednocześnie do wyindeksowania z wyników wyszukiwania można tam przesłać maksymalnie 1000 adresów URL jednocześnie. Uwierzcie mi – przetestowaliśmy to – nie da się więcej.
Co w takim razie zrobić, by nie utonąć w dużej liczbie zgłoszeń i jak sprawnie tym obszarem zarządzać ?
Kluczowy jest tu monitoring. Na rynku dostępnych jest sporo narzędzi, które umożliwiają weryfikację obecności marki i produktu w sieci. Może to być Instytut Monitorowania Mediów (IMM), Brand24, Newspoint, czy Inforia. Są też darmowe narzędzia takie jak Google Alerts. To ostatnie jednak jest może trochę „zbyt proste’ niezbyt dokładne, pomijające wiele ważnych stron internetowych.
Gdy już z niejakim trudem ustalimy kto handluje naszymi podrobionymi towarami, to zamiast usuwać pojedyncze oferty, lepiej wystąpić do platformy o zablokowanie takiego użytkownika, konta lub usunięcie wszystkich ofert z naszymi produktami. Platformy e-commerce posiadają rozwiązania do ochrony praw autorskich. Tego rodzaju narzędzia są dostosowane do danej platformy i umożliwiają wyszukiwanie podrabianych produktów w oparciu o zdefiniowane przez nas parametry. Do części platform wystarczy się zapisać i przesłać do nich potwierdzenie posiadania rejestracji określonych znaków towarowych; w innych przed możliwością skorzystania trzeba przejść weryfikację.
Można też podejść do problemu „ambicjonalnie” i napisać własne rozwiązania wspomagające zgłaszanie naruszeń znaków towarowych. Opłaca się to jednak dopiero wtedy gdy do zgłoszenia mamy od kilku tysięcy linków miesięcznie. Wtedy faktycznie każde rozwiązanie, które jest nas w stanie wspomóc w automatyzacji procesu zgłaszania linków, jest narzędziem cennym i pożądanym. Zanim jednak pobiegniemy do programistów z zadaniem napisania dla nas systemu wspomagającego zgłaszanie treści, sprawdźmy najpierw z jak dużą skalą problemu mamy do czynienia. By to zrobić przeanalizujmy:
Gdy już wiemy jakie narzędzia są dostępne na rynku, czas zdecydować, co jest dla nas najkorzystniejsze. Czy np. Amazon Brand Registry, działający jak bileter w kinie, który wpuszcza tylko tych, którzy zapłacili za bilet, a reszcie dziękuje? Czy może jednak wolimy „szarą eminencję”, czyli automatyczne zabezpieczenie uniemożliwiające wgranie chronionego znakiem towarowym produktu na platformę. A może chcemy nawiązać bliskie relacje społeczne z pracownikami Działu Wsparcia Produktu na Allegro. Może się też okazać, że jednak nie będziecie chcieli walczyć samotnie. Przeważnie w grupie raźniej i zlecicie to zadanie „superbohaterom”, specjalizującym się w usuwaniu tysięcy linków z sieci i potrafiącym korzystać z narzędzi oferowanych przez platformy.
W dużej mierze to właśnie wybór partnera decyduje o tym jak dużo naruszeń uda się usunąć lub wyindeksować z internetu. Szczególnie, że na tym rynku zmiana goni zmianę.
Pomyślmy o Omnichannel – już w sumie nie wiadomo gdzie taki sklep tak naprawdę funkcjonuje – czy w social media, galerii handlowej, czy też na różnego rodzaju platformach e-commerce. I wszędzie ten sam produkt (co prawda w wersji stacjonarnej to go prawie nigdy nie ma, ale za to przez internet zawsze gdzieś się znajdzie). I tutaj właśnie pojawia się to pytanie, czy to aby na pewno ten sam produkt? Czy to czasem nie wredna podobizna, która go tylko udaje.
A teraz na dokładkę jeszcze i AI, która z kolei pozwala na personalizację i superpersonalizację, czyli na to byśmy już faktycznie (jeśli tylko oczywiście nasz budżet domowy to zniesie) nie mogli się oprzeć tej kolejnej, setnej już torebce, czy 50-tej parze butów.
Coraz częściej odsprzedajemy też kupione rzeczy, np. wtedy gdy dochodzimy do wniosku, że jednak „nie schudłam do tych spodni, co to na pewno miałam je założyć na lato” i tak leżą z metką w szafie, nienaruszone już 3 lata..
Mimo powrotu klientów do sklepów stacjonarnych, nawyki zakupowe w e-commerce zostały już utrwalone. Ludzie szukają w sieci i kupują w sieci; i to się już nie zmieni. My ze swoimi produktami coraz bardziej będziemy od kanału online uzależnieni, a nasze sklepy stacjonarne będą niczym salony pokazowe, gdzie człowiek co prawda przyjdzie, zobaczy, powącha, dotknie, ale często odejdzie w kącik i sprawdzi czy to jednak nie ma tego taniej online. I to od nas zależy, czy produkt, który koniec końców kupi, będzie oryginalny, czy też będzie wątpliwej jakości imitacją tego co my sprzedajemy.
Autorka: Benita Jakubowska- Antonowicz